2006/09/07

Otwieramy szampana

Z okazji pierwszego postu na moim blogu. Od czego tu zaczac, tyle zazylo sie wydarzyc... OK, dostep do internetu mam narazie w miare swobodny, korzystam z niego w miejscowej bibliotece, gdzie po kilku perypetiach udalo mi sie otworzyc konto. Fajnie, bo mozna dziennie korzystac z netu przez 2h za free.
Lot mialem bardzo przyjemny, napoczatku mialem troche spinke przy turbulencjach, a potem juz zalowalem, ze ich nie ma bo sa ciekawe. Jak pewnie wiekszosc wie, musialem sie przepakowac na lotnisku, w wyniku czego moja cala kosmetyczka trafila do bagazu podrecznego. A poniewaz na poklad nie mozna brac zadnych plynow, kremow itd wywalili mi prawie wszytsko. Z calej kosmetyczki wyposazonej na full zosatly mi chyba tylko krople do oczu i plastry. To chyba cud, ze w plecaku mailem, zel pod prysznic.
Nie bojcie sie, udalo mi sie juz wszytsko uzupelnic, tzn kupic tutaj. Cholernie drogie sa te kosmentyki, ale np pilniki do paznokci sa tanie, za 10 dalem kolo £1. Jedzenie jest tez w miare drogie, ale rozsadnie zarzadzajac pieniedzmi mozna zjesc cos w maire dobrego za rozsadna cene.
Piwo sprzedaje sie tu na czteropaki, nie da sie praktycznie kupic jednego. Najmocniejsze jakie dotychczas pilem mialo 4,5%. A, pilem tez czerwone bulgarskie wino za £3, nie najgorsze.
Mieszkam w domku na skraju lasu, myslalem, ze standart bedzie lepszy, tzn w sumie nie wiem czego sie spodziewalem, ale nie ejst zle. W domku jest 6 pokoi, kuchnia/jadalnia, prysznic, wanna, 2 toalety. Anglicy maja jakas paranoja na punkcie bezpieczenstwa przeciwpozarowego, wszedzie czujniki dymu i naklejki, aby zamykac dzwi, bo sa ognioodporne.
Juz w miare orientuje sie jak wyglada Huddersfield, i gdzie sa najwazniejsze rzeczy. Ide zaraz zalatwiac dalsze sprawy zwiazane z Uniwersytetem.
A... trzeba zakonczyc jakos zabawnie. Jadac z dworca kolejowego do akademikow, jechalem z taksowkarzem, ktory zapytal sie czy Polska jest krajem komunistycznym, i czy uzywamy Euro. Lol.
Napisze co u mnie slychac, gdy tylko bede mial dostep do internetu. Pozdrowienia dla wszystkich ziomkow na Salwatorze, wisicie u mnie na scianiem, pamietam o Was. Uwazajcie na siebie, elo!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

No Ziomuś mam nadzieje że sobie tam poradzisz... ku@esko nam Ciebie brakuje, nie ma już komentów typu "parasol śmierdzący moczem i starymi ludźmi" czy "co sie gapisz (tu epitety:)"
pisz częściej w miare możliwości.
pozdrawiam
Łuki LUki :)

Anonimowy pisze...

Nie ma takiej rzeczy na swiecie z ktora by sobie nie poradzil ;D
Z okazjii pierwszego postu zycze Tobie pikantno-slodkiego (jak lubisz takie smaki to polecam Crabbies-green ginger wine)zycia na studiach ;-))Aha no i UWAZAJ na szare wiewiorki, ktorych peelnooo w calej Anglii a ktore uwielbiaja orzeszki ;P ;-)))